Na greckiej wyspie Andros, położonej na Cykladach spędziliśmy tylko i aż dwa dni. Dlaczego aż? Gdyż podczas tych dwóch dni, zdołaliśmy zjeść oszałamiające ilości pysznego jedzenia. Dlaczego dania serwowane w tym miejscu są tak wyjątkowe?
Zapewne dlatego, że ta wyspa nazywana jest “zieloną” – bogatą w źródła i żyzną glebę, a więc świetne warunki do upraw. Pozwala miejscowym restauratorom na korzystanie z lokalnych dobrodziejstw. Właściciel jednej z knajp na Andros opowiedział nam trochę o stylu życiu, a także o tym, że większość produktów wytwarzana jest właśnie tutaj, w domowych warunkach. I tak na przykład zamiast importować fetę z lądu, lokalsi preferują swój własny, miękki ser z Andros, który do sałatek greckich oraz przeróżnych innych dań pasuje idealnie.
Wina czy nalewki w dużej mierze nie pochodzą od dystrybutorów, a z własnych produkcji – większość rodzin korzystając z bogactwa owoców i ziół wytwarza tutaj nalewki np. z moreli, granata czy domowe wina.
Kiełbaski do lokalnego omleta? Również domowe, rodzinnie produkowane poza sezonem i dojrzewające by oszołomić turystów swoim aromatem.
Ryby czy owoce morza? Lokalne wody zapewniają dobrodziejstwo różnych gatunków. Te natomiast, które nie są dostępne przypływają łodziami z innych wysp.
No i warzywa, nieziemskie, słodkie, soczyste pomidory, ogórki, bakłażany czy cukinie, które zbierają i grillują.
Yanis, właściciel knajpy, o której za chwilę przeczytacie, ugościł nas w swoim miejscu najlepiej jak tylko można. Ta Delfinia, bo o niej mowa, zlokalizowana jest w turystycznej miejscowości Batsi.
Stolik można wybrać w środku lub też na tarasie z widokiem na morze. Yanis i jego żona ogromną wagę przykładają do tradycji i starają się w dużej mierze serwować regionalne potrawy.
My mieliśmy okazję spróbować zawiniętego w liście winogron ryżu – bardzo znanej greckiej przystawki. Była aromatyczna i bardzo smaczna. Dalej podano nam klasyk – sałatkę grecką z małą odmianą: serem z Andros zamiast fety. Na stół wjechały też placki z cukinii, głęboko smażone, ale lekkie w konsystencji, ponownie z dodatkiem androskiego sera. Na dania główne zamówiliśmy faszerowane warzywa (pomidora oraz paprykę) i grillowany stek z tuńczyka. Całość prawdziwie wyborna – warzywa delikatne, nadzienie świetnie przyprawione; ryba świeża i wręcz rozpływająca się w ustach. Nie miała nic wspólnego z mrożonym tuńczykiem, który po zgrillowaniu jest suchy jak wiór.
Całość po prostu powaliła nas na kolana i nie mogliśmy odmówić skosztowania deseru – panna coty ze skarmelizowaną skórką z cytryny (oczywiście z Andros) oraz musu czekoladowego. Gdy do pysznego jedzenia doda się luźną atmosferę, piękny i ciepły wieczór, regionalne wino i przede wszystkim niekończącą się gościnność, nic już człowiekowi nie potrzeba. Gorąco zachęcamy Was do wybrania się do Ta Delfinia i zatracenia się w greckiej kuchni!
Agenda Resturacja Ta Delfinia Tutaj trzeba się wybrać!
Ta Delfinia, Batsi
User Review
( vote)
Recenzowali Wam: Julia i Przemysław