Pierwsze, co zauroczyło nas na Malcie, to system nazewnictwa budynków. W wielu miejscach ciężko znaleźć nazwę ulicy, ale zdecydowana większość budynków, ma swoją nazwę własną.
My mieszkaliśmy w domu Joanny d’Arc. Jest to o tyle ciekawe, że nazwy te rzeczywiście są na co dzień wykorzystywane. Podobno nadając list, często łatwiej o dostarczenie, gdy podaje się nazwę domu, niż nazwę ulicy.
Na pierwszą wycieczkę Julia wybrała shopping. Jakże by inaczej. Nie zdążyliśmy porządnie morza zobaczyć, a już musiała pojechać coś kupować. No przecież jak tak można żyć? Ale ok, dam Jej kredyt zaufania i ten jeden raz spróbujemy.
Za cel obraliśmy Ta’Quali Crafts Village niedaleko Mdiny. Jest to wioska rzemieślnicza, pełna sklepików z ręcznie wyrabianymi, lokalnymi produktami.
Sklepy znajdują się w barakach, które nie emanują bogactwem. Wyglądają raczej na zapuszczone, ale za to oferują rewelacyjne produkty.
Byliśmy w świetnym sklepie z ceramiką, lokalnymi przysmakami oraz kamieniami szlachetnymi. Warto dodać, że większość produktów była wykonana w dobrym stylu i w najwyższej jakości. Ceny nie były zbyt niskie. Gdyby chcieć kupić zestaw talerzy dla całej rodziny, trzeba by wydać raczej powyżej tysiąca EUR.
My jednak tym razem postanowiliśmy talerzy nie kupować i zdecydowaliśmy się na słodką rozgwiazdę.
Z Crafts Village pojechaliśmy zobaczyć Rabat i Mdinę.
Pobłądziliśmy trochę, bo mapa Google nie potrafiła się tej rzeczywistości odnaleźć. Rabat to tak naprawdę przedmieścia Mdiny, biedniejsza część miasta niejako Mdinę otaczająca. Znaleźliśmy fajną knajpę w centralnej części miasteczka i zatrzymaliśmy się na lunch.
Mdina ogrodzona jest murem i zdecydowanie intensywniej odwiedzana jest przez turystów. Jest to stosunkowo małe (znacznie mniejsze od Rabatu) stare miasto z klimatyczną zabudową.
Znajduje się tu taras widokowy, z którego widać większą część wyspy, z Vallettą, stolicą Malty włącznie. Warto spędzić trochę czasu pośród gęstej zabudowy miasta, poczuć jego wibracje. Nie ma tu za bardzo restauracji czy sklepów, także polecamy głównie na romantyczny spacer!
Relacjonowali Wam: Julia i Przemysław