
Dotarliśmy tam w późnej porze obiadowej i w miarę szybko znaleźliśmy knajpkę dzięki szyldowi. Jednak po wejściu w lokalu było zupełnie pusto. Pusto do takiego stopnia, że zaczęliśmy się wycofywać. W tym momencie podszedł do nas postawny brodacz i zaprosił do ogrodu, gdzie jedyny zajęty stolik był przez niego i jego kolegów. Dopytał się skąd jesteśmy i gdy odpowiedzieliśmy, że z Polski, powiedział, że idealnie się składa, bo Olga mówi po polsku. W tym też momencie poszedł po Olgę, która okazała się być polką i równocześnie jego synową. Jak się później dowiedzieliśmy, brodacz był właścicielem tej tradycyjnej knajpy. Dzięki temu, że Olga mówiła w naszym ojczystym języku, opowiedziała nam wszystko, o serwowanych potrawach, apfelweinie i, co najważniejsze, tradycji jedzenia i picia. W życiu byśmy bowiem nie wpadli na to, że zabronione jest jedzenie sera marynowanego w apfelweinie za pomocą widelca. Jedyna poprawna metoda to krojenie go nożem i nakładanie na chleb na zakwasie z apfelweinem. O samym apfelweinie warto napisać coś więcej, bo w Gaststätte Mainlust możecie się napić kilku rodzajów i jest to trunek bardzo lubiany przez miejscowych. Z naszych spostrzeżeń wynikało, że traktowany jest bardziej na zasadzie kompotu niż alkoholu. Smak wina jabłkowego jest dziwny, a niektóre rodzaje są bardziej specyficzne niż inne. Olga przyniosła nam kilka do spróbowania i mogliśmy wybrać ten, który najbardziej nam smakował.
Jako danie główne zamówiłam po prostu pure ziemniaczane i słynny sos z ziół. Przemek natomiast wybrał klasyk – schnitzel ze smażonymi ziemniakami. Porcje były gigantyczne (przynajmniej dla nas), a jedzenie bardzo smaczne. Później zaczęli się schodzić miejscowi na kolację, a w knajpie panował przyjemny klimat. Zdecydowanie doświadczenie warte polecenia.





Gaststätte Mainlust
Gaststätte Mainlust
Idealne miejsce na spróbowanie tradycyjnej kuchni niemieckiej.
User Review
( votes)Recenzowała Wam: Julia